Kredyt we franku. Co dalej?
W czasie, gdy braliśmy wspólnie z mężem własny kredyt hipoteczny we frankach szwajcarskich, nie zajmowaliśmy się jeszcze doradztwem finansowym. Skorzystaliśmy wtedy z usług pośrednika i w pełni mu zaufaliśmy, bo dlaczego mielibyśmy tego nie zrobić? Wówczas ważne dla nas było przede wszystkim to, czy posiadamy wystarczającą zdolność kredytową i czy wysokość raty będzie na takim poziomie, byśmy byli jeszcze w stanie udźwignąć nasz budżet domowy. Gdy analizuję sobie cały proces starania się przez nas o kredyt nie przypominam sobie momentu, w którym bylibyśmy poinformowani o zmienności LIBORU, czy też o jakimkolwiek niebezpieczeństwie związanym z zaciągnięciem kredytu w walucie obcej. Nie zwróciliśmy na to większej uwagi. Cieszył mnie przede wszystkim fakt, że niedługo już będę mogła wprowadzić się do własnego mieszkania i skończą się udręki z wynajmowaniem lokali i związanymi z tymi kosztami, które wcale nie były małe. Nie chcieliśmy już nikomu płacić za coś co nigdy nie będzie naszą własnością. Pieniądze szły w przysłowiowe błoto. Liczyłam wciąż straty jakie ponosimy w związku z wynajmem. Miałam świadomość tego, że każdy dodatkowy miesiąc opłat to niepotrzebny wydatek pieniędzy, które można byłoby już zainwestować we własne M. Kredyt otrzymaliśmy. Może to niemądre, ale wówczas nawet nie wnikałam za bardzo w szczegóły umowy. Ważne było dla mnie to, że kupimy w końcu nasze mieszkanie.
Przyglądając się teraz temu, co obecnie dzieje się na rynku finansowym z frankiem i uczestnicząc bezpośrednio we wszelkich jego wahaniach, rozpisaliśmy sobie z mężem plan co powinniśmy w tej sytuacji zrobić, by nie podjąć szybkich i co za tym idzie zbyt pochopnych decyzji, które niekoniecznie byłyby właściwe, a co tak naprawdę okazałoby się w przyszłości i to zapewne już niedalekiej.
Zanim opiszę nasz plan działania, dodam tylko, że nie podobają mi się opinie niektórych finansistów, którzy twierdzą, że „frankowcy” sami są sobie winni, gdyż wiedzieli co robili zaciągając kredyty nie w PLN. Niestety nie biorą oni pod uwagę jednej ważnej kwestii, że część tych osób zmuszona była do tego, nie dla własnego "widzimisię", tylko z bardziej prozaicznych przyczyn. Mianowicie, w innej walucie niż ówczesny frank nie wychodziła im zdolność kredytowa i w związku z czym mieli do wyboru kredyt we frankach i własne mieszkanie, albo zero kredytu i zero szans na własne lokum.
Kredyt hipoteczny to produkt brany najczęściej na 20-30 lat. Ten czas pozwala w pewien sposób „przywiązać” kredytobiorcę do danego banku, a co się z tym wiąże ten może sprzedawać już swojemu klientowi inne, bardziej nakierowane na zysk produkty, takie jak np. karty kredytowe. Patrząc na to w ten sposób możemy odpowiedzieć sobie na pytanie: w jakim celu pojawiły się kredyty hipoteczne? Największą karierę zrobiły kredyty we frankach, a wynikało to z prostej konkurencji pomiędzy bankami. Największy bum na kredyty w tej walucie przypada na lata 2006-2008, były wówczas najtańsze, a banki w tamtym czasie zawzięcie walczyły o udziały w rynku. Zdobywały je sprzedając ludziom to, czego chcieli najbardziej, czyli taniego kredytu w CHF.
Co się właściwie stało i dlaczego są takie zawirowania z tą walutą dzisiaj?
Szwajcaria jest gospodarką nakierowaną przede wszystkim na eksport. Znaczna jego cześć realizowana jest w euro. Drożejący frank nie jest korzystny dla tego kraju. W związku z powyższym SNB do tej pory bronił kursu. Pojawiły się pytania, analizy i domysły. Wykorzystały to z pewnością media, które przerobiły temat już z każdej możliwej strony. Pojawiły się prognozy franka w coraz to wyższych kwotach (przekraczające nawet 6zł), a także inne przewidujące jego spadek poniżej 4zł. Czy, którykolwiek z analityków przewidział skok franka w 2015 roku powyżej 4zł? Nigdzie nie pojawiły się dane na ten temat. Dlatego też wszelkie przewidywania kursu są raczej nie na miejscu zwłaszcza, że do tej pory nie były one adekwatne do stanu rzeczywistego. Jednak z racji szumu, który pojawił się wokół tej sprawy podsycano wszelkimi domysłami wysokość franka, by podnieść miedzy innymi „popularność” tego tematu. Nie mamy może wpływu na sytuację rynkową, ale powinniśmy mieć coś co da nam pewne poczucie bezpieczeństwa. Tym czymś może być sporządzony przez nas plan, w którym określimy swoje działania. Z pewnością pozwoli to nam na podchodzenie bez większych emocji do zmian pojawiających się w gospodarce. Obecnie musimy podejmować decyzje przy braku poczucia stabilności na rynku, nie mając pojęcia co może wydarzyć się w przyszłości. Wspólnie z mężem sporządziliśmy własny "program", który ma nam pomóc odnaleźć się w obecnej sytuacji. Nie jest on zapewne doskonały, ale z pewnością pomoże nam przetrwać "trudne chwile franka".
- Na początek zrezygnowaliśmy z codziennego słuchania informacji dotyczących wahań kursowych franka, a także historii ludzi, którzy nie mając środków na spłatę kredytów borykają się z masą problemów z tym związanych. Utożsamianie się z nimi nic nam nie da, tylko przysporzy dodatkowych nerwów. Nie chcielibyśmy podjąć ważnych decyzji finansowych pod wpływem emocji. Ratę kredytu płacimy na koniec miesiąca i to wówczas będzie czas na zweryfikowanie wysokości CHF.
- Przyjęliśmy do wiadomości fakt, iż najbliższe raty będą wyższe i musimy znaleźć na nie dodatkowe środki.
- Będziemy starali się jak do tej pory dbać o regularne i terminowe wpłaty rat. Jasne jest, że dopóki na bieżąco będziemy obsługiwać swój kredyt to bank nie będzie wnikał w naszą sytuację. Najbliższy czas to analizowanie przez banki wpływu sytuacji na ich wyniki finansowe. Ich uwagę przyciągną z pewnością klienci zalegający z ratami i to nimi zajmą się na początek.
- Zapoznaliśmy się jeszcze raz z ogólnymi warunkami zawartymi w naszej umowie kredytowej. Teraz została ona i przeze mnie przeczytana ze szczególną uwagą. Sprawdziliśmy prawa banku w sytuacji znaczącego wzrostu wartości kredytu. Chodzi tu przede wszystkim o sytuację, w której wartość naszego mieszkania, będącego zabezpieczeniem kredytu, może być teraz znacznie niższa od wartości samego kredytu. Trzeba mieć wtedy świadomość tego, że banki mogą wówczas skorzystać ze swoich praw, mianowicie:
- Zażądać aktualnej rynkowej wyceny nieruchomości na nasz koszt.
- Zażyczyć sobie dodatkowego zabezpieczenia kredytu.
- Obniżyć kwotę kredytu, a co z tym się wiąże poprosić nas o jego częściową spłatę.
- Zażądać dodatkowego ubezpieczenia.
Oczywiście banki mogą, ale nie muszą skorzystać ze swojego prawa. Dla niech ważne jest to byśmy terminowo spłacali kredyt. Nie są bardzo chętne, by przejmować nieruchomości w wartości niższej od zaciągniętego kredytu. Różne banki różnie to regulują, ważne jest dlatego to, by zapoznać się własną umową i na spokojnie ją przeanalizować.
- Postanowiliśmy, że na dzień dzisiejszy nie dokonamy przewalutowania kredytu na złotówki. Z racji sytuacji na rynku banki będą liczyły gorzej naszą zdolność kredytową i może okazać się, że takiej po prostu nie posiadamy. Poza tym mamy teraz kredyt o wyższej wartości niż samo mieszkanie. Opłacalność tego ruchu byłaby żadna.
- W sytuacji, gdy kurs franka zacznie spadać i znajdzie się na tyle niskim poziomie, byśmy mogli go zaakceptować podejdziemy do przewalutowania całości zadłużenia. Mimo, że z pewnością stracimy na różnicach kursowych, to jednak pozwoli nam to na stałe wyeliminowanie ryzyka walutowego. Bądź co bądź kredyt bierzemy na 20-30 lat, a w tym czasie dużo może się jeszcze wydarzyć na rynku finansowym.
- Musimy się oczywiście nastawić również na to, że frank nie zejdzie do pułapu akceptowalnego przez nas, a wręcz zdrożeje. Co wtedy? Osoby posiadające rezerwy finansowe, będą mogły wspomóc się nimi przy płatnościach nawet dwukrotnie wyższej raty kredytowej. Nie będzie to dla nich problemem. Jeżeli takowych nie posiadamy to już teraz musimy zdecydować się na odkładanie pewnych kwot, by w sytuacji wysoko stojącego franka móc z nich skorzystać i przetrwać ten niekorzystny czas.
- Przy powolnym spadku kursu waluty, zanim spadnie do poziomu, by móc dokonać przewalutowania, postanowiliśmy nadpłacać kredyt. Nie jednorazowo dużych kwot, ale miesięcznie dorzucać pewną kwotę, by nie obciążać za bardzo budżetu domowego. Owe nadpłaty mają na celu szybszą redukcję ryzyka walutowego i spowodowanie, by ewentualne wzmocnienie się franka szwajcarskiego było mniej odczuwalne.
Tak wyglądałby plan działania na najbliższy czas odnośnie naszego kredytu we frankach. Zdaję sobie sprawę z tego, że każdy ma inną sytuację i tylko część osób będzie mogła pozwolić sobie na tego rodzaju podejście do sprawy. Warto jednak przeanalizować swoją sytuację finansową, pomyśleć nad sposobem przetrwania przez najbliższy czas z wyższą ratą. Być może potrzebna będzie pomoc ze strony rodziny, przyjaciół, a gdy tylko nadejdzie odpowiedni moment będzie można zrezygnować z kredytu we frankach szwajcarskich na rzecz PLN. Teraz jest jeszcze zły czas na jakiekolwiek decyzje związane z przewalutowaniem, z pewnością musi minąć całe to zamieszanie związane z kursem franka.
2015-02-17 Monika Peza Doradztwo Kredytowe podlaskie